Jak myślisz, czy treści generowane przez sztuczną inteligencję (AI) są tak samo dobre (lub lepsze) niż obecne treści tworzone przez ludzi? Twoim zdaniem, czy klienci uznają markę za mniej autentyczną, jeśli w swoich działaniach marketingowych zostaną wykorzystane treści generowane przez sztuczną inteligencję? Wyniki neurobadań przeprowadzonych przez Neuroinsight Lab (by SeeWidely) mogą Cię zaskoczyć. Wykorzystując zaawansowaną neurotechnologię, m.in. EEG i eye-tracking, zajrzeliśmy w zakamarki mózgu, by odkryć, co naprawdę dzieje się, gdy stajemy twarzą w twarz z coraz doskonalszymi tworami AI.
Dział: Temat numeru
Reklama online jest nieodłącznym elementem współczesnego marketingu. Firmy inwestują ogromne sumy w kampanie reklamowe, starając się dotrzeć do jak największej liczby jak najlepiej stargetowanych potencjalnych klientów, a następnie (w najlepszym wypadku) przeanalizować wynik, by wskazać, która reklama zadziałała, a która nie. Która kampania zadziałała, a która nie do końca. Który kanał był efektywny, a który nie. Jednak nie każda konwersja jest wynikiem bezpośredniego kliknięcia w reklamę. Wiele konwersji następuje po wyświetleniu reklamy, co sprawia, że tradycyjne metody analizy oparte na kliknięciach nie oddają pełnego obrazu efektywności kampanii. Wystarczy przejrzeć się atrybucji last-click, która przypisuje zasługę za konwersję ostatniemu kliknięciu. Jak mówił mój kolega z branży, „last-click to kiedy pijesz piwo, wino, wódkę, popijasz szklanką soku, a z rana obwiniasz za kaca ten sok”. A wyświetleń reklam robimy zdecydowanie więcej niż kliknięć.
Marketerzy są pod stałą presją dostarczania konkretnych i czytelnych rezultatów swoich działań. To zrozumiałe, bo z punktu widzenia firmy to często spory wydatek, który ostatecznie powinien być widoczny jako dobra inwestycja. Ale w wielu firmach dochodzi na tym tle do licznych nieporozumień. W dużym stopniu odpowiadają za to błędy w pomiarze naszych kampanii.
Ostatnie lata w analityce webowo-marketingowej pokazały wyraźnie, że zachodzą w niej ciągłe zmiany: consent mode v2, przejście z UA na GA4, zmiany w Looker Studio czy GTM. W rewolucjach, które dzieją się na naszych oczach, można łatwo zgubić istotę analityki i to, po co tak naprawdę ją robimy.
Za nami ostatni etap pożegnania Universal Analytics. Czy masz chwilami wrażenie, że pociąg ze starym Analyticsem odjechał, zostawiając Cię w zupełnie nowym miejscu o nazwie GA4, w którym wciąż jest inaczej i trochę obco? Przyjechaliśmy na tę stację rok temu, kiedy pociąg, który nas tu dowiózł, skończył bieg i patrzyliśmy na niego wszyscy, wiedząc, że już nigdzie nas nie zawiezie, nie zbierze żadnych informacji, możemy go najwyżej wypakować z naszych bagaży archiwalnych danych. Teraz patrzymy, jak powoli znika za zakrętem, odjeżdżając na zasłużoną emeryturę. Ale my jesteśmy tutaj, w miejscu, w którym powinniśmy się zadomowić i czuć jak u siebie. Rozejrzyjmy się. Większość mebli i sprzętów już wstawiono do tej przestrzeni i każde z nas może ją sobie uporządkować według własnych potrzeb, konfigurując narzędzia, układając raporty w dogodnych miejscach. Tak, żeby działać efektywnie i z minimalnym wysiłkiem. Projektując tę przestrzeń do pracy, pamiętajmy o tym, żeby oprócz jej udoskonalania, unikać też błędów, które mogą wpłynąć zarówno na jakość zbieranych danych, jak i na sprawność naszego działania.
Od ponad stu lat w świadomości przedsiębiorców wybrzmiewa znany cytat Johna Wanamakera – „Połowa pieniędzy wydanych na reklamę jest wyrzucana w błoto. Problem w tym, że nie wiem, która połowa”. Zacznijmy od końca, czyli od atrybucji i tego, że żyjemy w ciekawych czasach.
Skuteczne i poprawne mierzenie efektywności kampanii jest jednym z najbardziej złożonych pól, którymi zajmuje się analityka internetowa. Wielość kombinacji źródeł i urządzeń, przy pomocy których użytkownik może trafić na stronę, jest niezliczona. Utrudnia to przypisywanie sukcesu konkretnemu źródłu czy kampanii. Z tego tekstu dowiesz się, jak działa atrybucja w Google Analytics 4, i poznasz raporty, które pozwalają spojrzeć na efektywność kampanii pod każdym możliwym w GA4 kątem.
Niezależnie od tego, czy jesteś e-commerce’em, biznesem B2B czy stroną informacyjną, wyzwaniem stało się nie zbieranie danych, lecz ich analizowanie i wykorzystanie. Jednymi z najpopularniejszych raportów, wykorzystywanymi w analityce, są pomiary lejków. Pozwalają one na śledzenie zachowania użytkownika na stronie i np. znajdowanie newralgicznych punktów naszej strony, które powodują, że użytkownik nie staje się naszym klientem.
Safari domyślnie blokuje 3rd party cookies już od 2020 r., choć proces ich stopniowego wycofywania rozpoczął się już kilka lat wcześniej. W ślad za tym, inne przeglądarki zaczęły również ograniczać obsługę ciasteczek. W Chrome – po wielokrotnym przesuwaniu terminu odejścia od 3rd party cookies – zdecydowano, że nie nastąpi całkowita rezygnacja z ich obsługi, ale użytkownik będzie musiał jasno określić, czy zgadza się na ich stosowanie. Co spowodowało, że ciasteczka znalazły się na cenzurowanym i jakie zmiany czekają branżę marketingu cyfrowego?
Analityka aplikacji mobilnych to coraz większe wyzwanie dla wielu firm ze świata cyfrowego. Popularność aplikacji rośnie bardzo dynamicznie, a co za tym idzie, firmy notują coraz większe przychody z tego kanału. Naturalnie pojawia się więc potrzeba optymalizacji. Niestety, większość przedsiębiorstw ogranicza się do badania podstawowych parametrów dostarczanych przez sklepy Google i Apple. Choć na pierwszy rzut oka te metryki mogą wydawać się użyteczne, w rzeczywistości mają poważne ograniczenia w kontekście optymalizacji aplikacji. Trudno się też dziwić, technologia nie do końca nadąża za trendem. To, co w analityce webowej jest standardem już od pewnego czasu, dla aplikacji natywnych wciąż nie jest dostępne.
W świecie cyfrowym e-mail marketing wciąż pozostaje jednym z najskuteczniejszych narzędzi do budowania relacji z klientami i generowania sprzedaży. Sukces kampanii nie zależy jednak tylko od kreatywności i trafnych treści. Kluczową rolę odgrywa umiejętność monitorowania i analizowania odpowiednich metryk. Dzięki nim możemy ocenić efektywność naszych działań i porównać się do najlepszych w branży.
Nie wie, co to „dynamiczne środowisko”, ten, kto nie pracował w mediach społecznościowych. Miałeś przygotowaną świetną kampanię z Polakami na Euro, ale odpadli, zaproponowałeś klientowi inną optymalizację niż zwykle? Dzień dobry, dzisiaj już nie ma jej w panelu.