Może to zaskakujące, ale branded content wideo nie jest ani trochę świeżym tematem, bo pierwsze przykłady, w kinach, podobno pojawiły się już ok. 1930 r. i promowały paliwa Shell. Jednak to ostatnie 10–15 lat przyniosło prawdziwą rewolucję sposobu, w jaki myślimy, tworzymy i konsumujemy reklamowe treści wideo. Co ją spowodowało? Oczywiście dostępność smartfonów. Ale czy tylko to?
Autor: Karolina Bąkowska
Na pokładzie GoldenSubmarine od blisko czterech lat zajmuję się wsparciem marek w obszarze social media, zawsze stawiając nieszablonowe podejście ponad utarte ścieżki. Poszukiwania nowych sposobów na skuteczną i kreatywną komunikację ukierunkowały moje zainteresowania głównie na gaming marketing, nie zapominam jednak o swoich korzeniach i nadal eksploruję możliwości oferowane przez bardziej tradycyjne platformy społecznościowe.
Zadziałało? Jeśli nie, nic nie szkodzi. W dobie dominacji krótkiej formy wideo mamy dużo więcej sposobów na złapanie uwagi niż chwytliwe copy z prostym call to action. Co ważne, większość z nich wcale nie wymaga wielkich produkcji, a bardziej dobrze osadzonego w DNA marki pomysłu i natywnej realizacji. Ale po kolei.
Zacznijmy od tego, że jeśli nie ogranicza Cię akcept z globala, Twoją markę nie cechuje wysokie brand safety, a musisz się porządnie zastanowić, bo nie jesteś ani Żabką, ani Duolingo na TikToku, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno bardzo, ale to bardzo ważne pytanie. Czy moja marka ma potencjał na dźwignięcie memów? A potem zacznij je robić.
TikTok wkradł się w gusta użytkowników przebojem, za co głównie odpowiada format dopasowany do trendów w konsumpcji treści, czyli krótkie materiały wideo oraz algorytm nieporównywalny do żadnej innej platformy. Swój udział ma w tym także pandemia, która przyciągnęła do aplikacji nieco starsze grupy odbiorców 25+ i pozwoliła TikTokowi pozbyć się łatki aplikacji dla dzieci.