Zaczynamy od silniejszego akcentu – tradycyjny, dobrze nam znany lejek marketingowy jest martwy. Część czytelników może się zgodzić z tą tezą bądź nie, ale tak właściwie co to ma wspólnego z e-mail marketingiem – można spytać? To wyjaśnimy już za chwileczkę.
Kategoria: Artykuł
Współpraca agencji agencji reklamowych z biznesem doczekała się już legendarnej niesławy. Podejście jednej strony najczęściej budzi frustrację drugiej. Jak tego uniknąć, jak sprawdzić, czy dana agencja będzie dobrym partnerem i jak zaplanować współpracę krok po kroku, żeby inwestycja się zwróciła?
Trudno w dzisiejszych czasach być marketingowcem teoretykiem. Choć jest to zacny i bardzo prestiżowy zawód, to jednak realia są takie, że nawet ci, którzy w stopce mają marketing strategist, brand manager czy nawet CMO, z narzędziami marketingowymi muszą być za pan brat. Trudno się w sumie dziwić: marketing, jako dziedzina biznesowa i nauka jednocześnie, jest coraz bardziej „policzalny”, tym samym więc i mierzalny. Szczególnie marketing online.
Weryfikacja domen klientów jest jednym z wielu zadań wpisujących się w codzienną pracę każdego specjalisty ds. e-marketingu. Nieważne, czy pracujesz w agencji SEO/SEM, zajmując się pozyskiwaniem nowych kontrahentów, obsługujesz bieżących klientów firmy lub jesteś zatrudniony na etacie w danym przedsiębiorstwie bądź prowadzisz własny biznes – w dobie bardzo dynamicznie rozwijającej się branży online marketingu odczytywanie i interpretacja danych powinna się odbywać za pomocą różnych narzędzi, dzięki którym możemy dokładnie zmierzyć interesującą nas metrykę, by wyciągnąć właściwe wnioski.
Kampanie Google Ads nie funkcjonują w próżni i niezależnie od swojej branży, zawsze musisz liczyć się z konkurencją. Gdy użytkownik wpisuje w wyszukiwarkę frazę, widzi zazwyczaj kilka reklam odpowiadających na jego zapytanie. Konkurencyjne firmy jeszcze nie odkryły zalet Google Ads? Tak czy inaczej miej się na baczności – to się może bardzo szybko zmienić. W niektórych przypadkach konkurencja jest tak duża, a stawki tak wywindowane, że może nawet nie być Cię stać na kampanie. Jeżeli jednak chcesz wypróbować swoich sił w Google Ads, zrób to z pomysłem i staraj się jak najbardziej wyróżnić na tle konkurencji.
Słowa kluczowe to jedna z fundamentalnych kwestii w SEO. Bez zrozumienia ich natury praktycznie niemożliwe jest prowadzenie sensownego content marketingu czy nawet planowanie architektury informacji serwisu.
Raport źródeł ruchu (źródło/medium) jest zazwyczaj jednym z pierwszych, do którego zagląda się w Google Analytics. Widać w nim to, co najistotniejsze – skąd witryna pozyskuje ruch i jak przekłada się on na konwersje. Mimo ciągłej rozbudowy narzędzi oferowanych przez Google Analytics raport ten wciąż pozostaje podstawowym źródłem informacji dla każdego menedżera e-commerce. Z tego powodu warto zadbać, by znajdowały się w nim właściwe dane.
Generowanie leadów wciąż spędza sen z powiek niejednemu marketerowi. I niby udostępniamy interesujący content, robimy angażujące kampanie w social mediach, przeprowadzamy badania i tworzymy raporty, wideo, eventy, reklamy, mailingi. I niby jest o nas głośno. Mimo to wciąż słyszymy: „Więcej leadów! Więcej leadów!”. W tym całym zamieszaniu łatwo zapomnieć o najprostszych rozwiązaniach, które, jeśli tylko połączymy ze zdrowym rozsądkiem, przyniosą oczekiwane i mierzalne efekty.
Kto inny, jeśli nie artysta, może sprawić, że marketing i strategia staną się sztuką? Crowdsourcing, user-generated content, model freemium, marketing doświadczeń… to tylko kilka koncepcji, które Trent Reznor w pionierski sposób połączył ze swoją twórczością.
Określenie growth hacking pojawiło się na rynku wraz z modelem eksponencjalnego – czyli wykładniczego – wzrostu biznesu. Na wielu konferencjach pokazywane są przypadki Airbnb czy Ubera. Niekiedy te dwa określenia – growth hacking i wzrost wykładniczy – są używane zamiennie lub mylone ze sobą. Aby to uporządkować, można przyjąć, że growth hacking jest sposobem na wykorzystanie dystrybucji innego kanału czy firmy do uzyskania własnego wzrostu – właśnie w wykładniczym, geometrycznym postępie.
Obecność marki na Instagramie to niewątpliwe wyzwanie. Odbywa się tam codzienna walka o uwagę użytkowników. Nie trudno zginąć pośród treści tworzonych przez influencerów i marki premium. Nawet „zwykły” użytkownik potrafi doprowadzić do perfekcji zdjęcia, które udostępnia na kanale. Gdy dodamy do tego nawykowe scrollowanie i wrodzony filtr w oczach ludzi, który przesiewa niewarte czyjejś uwagi treści, otrzymujemy, od strony wizualnej, zdecydowanie bardziej wymagający kanał społecznościowy. Charakter tego medium to zarówno wyzwanie, jak okazja. Stwierdzenie, że kupujemy oczami jest znanym nam wszystkim truizmem, ale… zgadzamy się z nim, nawet jeśli swoje przekonanie opieramy wyłącznie o własne doświadczenie. Obrazem powiemy więcej, obraz przyswoimy szybciej, obraz pobudzi wyobraźnię. Dlatego, jeśli szukasz wskazówek dotyczących sprzedaży na Instagramie, w istocie potrzebujesz również odpowiedzi na pytanie… Jak sprzedawać za pomocą obrazu?
Czy media społecznościowe sprzedają? Mogą. Sprzedaż może być wygenerowana bezpośrednio z pomocą kanałów społecznościowych, np. Facebooka, Instagrama czy LinkedIna, ale bardzo często platformy mogą odgrywać też rolę „wspomagacza” na rozbudowanej ścieżce klienta.