VIP – 12 pytań do Mateusza Cisowskiego – eksperta technologicznego i założyciela AI Hero

Magdalena Wróbel: Mateuszu, od lat jesteś zanurzony w świecie technologii i jej praktycznego zastosowania w biznesie. Jak z Twojej perspektywy zmieniła się automatyzacja marketingu na przestrzeni ostatnich lat i w jakim punkcie znajdujemy się dzisiaj – sceptycyzm czy przesadzony hype?
Mateusz Cisowski: Przez lata automatyzacja marketingu była synonimem przewidywalnych, opartych na regułach sekwencji. Kiedyś polegała na wysłaniu tej samej serii pięciu e-maili do każdego, kto pobrał e-booka. Dziś, dzięki sztucznej inteligencji (AI), wchodzimy w erę hiperpersonalizacji, gdzie jesteśmy w stanie przeanalizować dane o użytkowniku i dynamicznie stworzyć dla niego unikalną ścieżkę komunikacji. Ta zmiana doskonale ilustruje procesy, które zachodzą, ale jednocześnie pokazuje, w jak skomplikowanym punkcie jesteśmy – punkcie, który najlepiej opisuje paradoks AI.
Z jednej strony widzisz na LinkedInie krzykliwe nagłówki obiecujące, że AI samo napisze całą strategię marketingową, a z drugiej – patrzysz na swój zespół i widzisz, że po początkowym entuzjazmie nikt nie używa narzędzi, za które płacisz, a Ty nie jesteś w stanie wskazać ani jednej metryki, która by się poprawiła. I właśnie dlatego, jak pokazał niedawny raport MIT Media Lab, aż 95% inwestycji w GenAI nie przyniosło zwrotów dlatego, że firmy gonią za obietnicami, ignorując fundamenty.
To prowadzi nas do chaosu, który nazywam „dzikim zachodem AI”. Niemal codziennie widzę jego trzy główne objawy w firmach:

1. Ryzyko wycieku danych: pracownik, chcąc sobie ułatwić pracę, wkleja do darmowej wersji ChatGPT listę klientów i ich dane. Nie zdaje sobie sprawy, że właśnie stworzył ogromne ryzyko dla firmy.
2. Puste licencje: zarząd kupuje licencje na narzędzia AI dla całego działu, ale po trzech miesiącach okazuje się, że regularnie korzystają z nich dwie osoby, bo reszta nie wie, jak zacząć, a menedżer nie ma czasu ich wdrożyć (lub sam nadal z nich nie korzysta).
3. Brak mierzalnych korzyści: firma inwestuje, ale nie potrafi wskazać, jak przełożyło się to na oszczędność czasu, redukcję kosztów czy wzrost przychodów.
    

Patrząc w przyszłość, jakie są według Ciebie trzy najważniejsze trendy w automatyzacji marketingu, które zdominują branżę w ciągu najbliższych dwóch lat?
Patrząc, jak przyspiesza rozwój i możliwości dostępnych narzędzi, ciężko jest prognozować w aż tak dalekiej perspektywie, ale myślę, że będzie to przede wszystkim przejście od reaktywnego Asystenta AI do proaktywnego Agenta AI.
Każdy z nas zna ten ból: za każdym razem, gdy używasz chatbota, musisz tłumaczyć mu wszystko od zera. Dziś rozwiązujemy ten problem, budując prostego Asystenta AI zasilonego wiedzą firmową. Ale to dopiero pierwszy krok. Ten Asystent ewoluuje w proaktywnego Agenta AI, który będzie samodzielnie wykonywał wieloetapowe zadania, takie jak przygotowanie i wysyłka spersonalizowanej oferty. Pierwszy krok już dziś? Zacznijcie tworzyć wewnętrzną bazę wiedzy – proste dokumenty opisujące kluczowe procesy. To będzie paliwo dla przyszłych Agentów.
Dodatkowo, myślę, że po prostu praca każdego z nas (nie tylko marketerów) drastycznie się zmieni. Twoją wartością nie będzie już ręczne „klikanie” kampanii, ale umiejętność tworzenia i zarządzania wypracowanymi rozwiązaniami, w tym Agentami AI. To Ty będziesz zadawać im właściwe pytania, weryfikować ich pracę i podejmować ostateczne decyzje.

Rzuciłeś w jednym z podcastów mocną tezę: „Jeśli technologia jest w stanie Cię w czymś zastąpić, to prędzej czy później tak się wydarzy”. Jakie konkretnie kompetencje według Ciebie są dziś „niezastępowalne” i w co specjaliści powinni inwestować, aby ich rola w firmie zyskała na wartości, a nie została zredukowana przez AI?
Celem nie jest ko...