Raczej trudno sobie wyobrazić, że człowiek, który przyszedł do Twojego sklepu stacjonarnego po buty, poprosi żebyś zadzwonił do niego, kiedy wybrany model będzie objęty wyprzedażą. Tak samo dziwne byłoby dla potencjalnego kupca butów, gdybyś zatrzymywał go w drzwiach, pytając, czy zostawi adres e-mail, żebyś mógł mu wysłać informacje o innych produktach. Gdy potencjalny kredytobiorca rzuca na wyjściu, że jeszcze musi przemyśleć swoją decyzję – nie wiesz, czy wróci. Gość dzwoniący do hotelu z pytaniem o wolny pokój i jego cenę, nie stoi w Twoim lobby z walizką, możliwe nawet, że jeszcze nie zaczął się pakować. Twoje możliwości wpłynięcia na takiego klienta są dość ograniczone. W internecie jest prościej – zacznij z tego efektywnie korzystać.