Omnichannel, jak wskazuje sama nazwa (omni – łac. wszystko), zakłada sprzedaż za pośrednictwem jak największej liczby kanałów. Coraz większą rolę odgrywają cyfrowe kanały, na które idą niemałe środki. Większość tych pieniędzy trafia do kieszeni Google i Facebooka1, jednak kolejka chętnych, by uszczknąć coś z tego tortu ciągnie się w nieskończoność. Liczba danych oraz ich rozrzut w różnych systemach utrudnia podjęcie decyzji, komu warto powierzyć swój budżet. Jak zatem zmierzyć faktyczny udział poszczególnych kanałów w konwersji?